Przejście z wcześniej ulubionego instrumentu (Breedlove) okazało się niezwykłym doświadczeniem - Martin to klasa sama w sobie, choć i Breedlove to świetny instrument, jednak Martin ma znacznie bardziej pełny i czystszy dźwięk, jednak bez mocy, którą wybrzmiewa Breedlove.
Brzmienie Martina jest bardziej uniwersalne i nie wymaga tak bardzo wyszukanego odbiorcy. Daje też olbrzymią radość odsłuchu dla grającego, a jego elektronika podaje sygnał znacznie bardziej pełny od poprzednika. Szerszy gryf pozwala na nieco więcej swobody i radości z gry, choć wymaga chwili przyzwyczajenia.
Kupując tę gitarę wiedziałem czego się spodziewać (wcześniej miałem okazję ją przetestować), a mimo to zaskakuje mnie swoja pełnią brzmienia za każdym razem, kiedy jej na to pozwolę :)
Gdy pierwszy raz wziąłem instrument do ręki zauważyłem / poczułem kilka niedokładności wykonania (Breedlove miał ich znacznie więcej), ale niewielki serwis lutnika doprowadził gitarę do ideału.
Oby każdy zakup był tak udany jak ten :)